Czy kiedykolwiek doświadczyliście momentu, gdy wydawało się wam, że czas się zatrzymał, a wy staliście się świadkami czegoś naprawdę wyjątkowego? ✨ Właśnie takie uczucie towarzyszyło mi we wtorkowy wieczór w krakowskim Klubie Studio. Chciałem napisać tu kilka zdań o koncercie, który miałem przyjemność fotografować. Ale nie da się. Nie mogę napisać zwykłej relacji. Bo Eivør to nie jest zwykła artystka.

Stojąc pod sceną z aparatem w dłoniach, czułem ogromną ekscytację. 🎭 Taki sam rodzaj emocji, który towarzyszył mi podczas fotografowania występu Heilung we Wrocławiu. Bo oto znowu wyruszałem w niezwykłą podróż. Podróż na daleką północ, do krainy, gdzie muzyka jest głęboko zakorzeniona w tradycji, gdzie wspólny śpiew jest elementem codzienności, a pierwotne dźwięki odbijają się echem od stromych klifów i zielonych wzgórz Wysp Owczych, z których pochodzi artystka. Eivør przeniosła tam wszystkich – publiczność i mnie samego, balansującego między rolą fotografa a słuchacza.
Fotografowanie jej występu to wyzwanie, które przyprawia o zawrót głowy. 📸 Ekspresyjny wokal, łączący tradycyjne farerskie śpiewy z gardłowymi technikami inspirowanymi beatboxem i metalowym growlem, idzie w parze z ekspresją Eivør na scenie. Kierujesz obiektyw w jedną stronę i już żałujesz, że nie jesteś po drugiej stronie sceny. Światło zmienia się jak nordycka pogoda – nieprzewidywalnie, od głębokiej ciemności po intensywnie pulsujące światło. Fotografując, trzeba przewidywać, co wydarzy się za moment, wyczuć rytm muzyki, zrozumieć, kiedy nadejdzie kolejny wybuch energii, a kiedy nastąpi moment wyciszenia. To właśnie umiejętność przewidywania pozwala fotografowi koncertowemu być o krok przed wydarzeniami na scenie.

To co najbardziej uderzyło mnie jako fotografa i uczestnika koncertu, to niezwykła autentyczność Eivør. 💫 W świecie, gdzie tak wiele występów jest dokładnie wyreżyserowanych, ona stworzyła prawdziwą więź z każdą osobą na sali. Między utworami dzieliła się historiami, śmiała się, rozmawiała z publicznością – i to przez cały, trwający 1,5 godziny koncert. Ta szczerość i otwartość są nie do podrobienia i stanowią esencję dobrego koncertu. To był koncert monumentalny! Szczególnie, że na scenie obok gwiazdy wieczoru, wystąpili wyjątkowi muzycy – młodsza siostra Eivør – Elinborg oraz islandzki artysta Ásgeir.


Występ Eivør przypomniał mi, dlaczego kocham fotografię koncertową. 🖤 Nie chodzi tylko o ostre zdjęcia w trudnych warunkach oświetleniowych – chodzi o opowiedzenie historii artysty i jego muzyki poprzez obrazy. O uchwycenie ulotnych momentów, które pozostaną w pamięci uczestników wydarzenia. O bycie świadkiem czegoś autentycznego i prawdziwego. Dobry fotograf koncertowy musi łączyć w sobie cechy reportera, artysty i sprawnego technika, a wszystko to w warunkach, których nigdy nie można w pełni przewidzieć.

Jeżeli Eivør będzie gościć w Polsce w przyszłości, albo będziecie mieli okazję pójść na jej koncert gdziekolwiek indziej – nie zmarnujcie szansy na wspaniałe widowisko. 🎵 To nie jest zwykły koncert, to doświadczenie, które zostanie z Wami na długo.
Jeśli interesuje Was fotografia koncertowa, albo reprezentujecie agencję szukającą specjalisty w tej dziedzinie – nie szukajcie dalej. Jesteście w dobrym miejscu. 👋
PS. Wspomniałem wyżej o Heilungu – przy stanowisku z merchandisem spotkałem dwie urocze „wojowniczki” z zespołu. Nie mogłem przepuścić okazji, by zamienić z nimi kilka słów i zrobić sobie selfie. Oczywiście, jako fan, od razu zapytałem o to, co nurtuje wszystkich miłośników zespołu – kiedy planują powrót po przerwie. I mam dla Was świetne wieści – Heilung wraca na trasę w 2027 roku! Yeah!!! 🔥

Poniżej jeszcze kilka zdjęć z koncertu.
Enjoy! 🤗










