Katastrofa! Ale z happy endem!


Jest pięknie!

Rano pobudka, plan gotowy od tygodnia. Pogoda – idealna. Razem z Krzyśkiem Zaniewskim pędzimy po piękny, jesienny kadr, który tylko czeka, żeby go sfotografować. Dopisują humory, nie ma szans, żeby coś nie wyszło. Bo niby jak? Jedziemy fotografować ostatni tegoroczny przejazd Sochaczewskiej Kolei Wąskotorowej, a konkretnie polskiego parowozu Px29-1704. Mamy ustalone miejsce – szpaler drzew na skraju Puszczy Kampinoskiej, przez który poprowadzona jest trasa kolejki.

Bez przeszkód dojeżdżamy na miejsce. Wybrany punkt jest idealny, gęby nam się śmieją, głowy parują. Ustawiamy się frontem do pociągu, uzgadniamy ujęcia, czyścimy torowisko ze śmieci, pozostawionych przez niefrasobliwych turystów bądź grzybiarzy. Żółto-czerwone drzewa, cudownie zamykają w kadrze planowaną scenę. Pozostaje już tylko poczekać na głównego bohatera naszego wyjazdu. Chwila odprężenia.

Broń ciężka gotowa do akcji
Canon R5 na statywie Gitzo Systematic

Nadciąga katastrofa

Nagle w oddali słychać gwizd nadjeżdżającego składu. To dla nas sygnał do zajęcia pozycji. Na statywie siedzi aparat z zapiętym długim obiektywem o ogniskowej 500 mm. Wężyk spustowy gotowy do strzału. Powiększam jeszcze obraz na wyświetlaczu, żeby od razu zobaczyć majaczący kształt nadjeżdżającego pociągu… i cóż, rzeczywiście. Jest.

KRZYSIEK! , K…RWA! TO SIĘ NIE DZIEJE! TO JEST PO PROSTU NIEMOŻLIWE!

W tym momencie zapytacie – panie, co pan! Po co te nerwy?! Co się stało? Przecież wszystko idealnie!

– Jesienny las jest?
– Jest!
– Aura dopisuje?
– Lepiej być nie może!
– Parowóz jest i pięknie bucha dym z komina?
– Taaaak!

Szkopuł w tym, że jest drobny feler. I nie, nie zapomnieliśmy o kartach, nic nie zawiodło i nic nie nawaliło. Właściwie nie będę pisał co się wydarzyło. Brakuje mi słów. Zobaczcie sami na poniższym filmie:

Oczywiście, żeby nie było, że jestem niewdzięczny – serdecznie gratuluję Sochaczewskiej Kolei Wąskotorowej setnej rocznicy funkcjonowania. 100 kolejnych lat! Szacun. Ale uświetnienie tego faktu piękną, misternie zaprojektowaną i wykonaną, tablicą na froncie parowozu, to – ujmę to mało dosadnie – nieporozumienie. Zrozumiałbym girlandy kwiatów, jakieś szarfy okolicznościowe, ale ohydna, płaska i bez polotu tarcza, powoduje opadnięcie rąk. Wszystkiego opadnięcie zresztą!

Podsumowując – misternie zaplanowany kadr – zmarnowany…

Cytując klasyka – 100 lat młodej parze! Cóż, nie jest to wyśniony kadr ????

Ale, ale!

Nie wszystko jednak stracone! Od czego ma się dobrych kumpli! ????

Na szczęście, tydzień wcześniej Krzysiek robił zdjęcia do filmu o sochaczewskiej kolejce. Miał więc świeży materiał i centralne kadry dokładnie tego samego parowozu. Co więcej, był na tyle dobrym kolegą, że zaoferował pomoc i dostałem od niego rawa na przeszczep frontu. Oczywiście to nie jest taka sama satysfakcja, jak zrobić zdjęcie od początku do końca samodzielnie. Ale nie ma co płakać – już na wiosnę trzeba ponownie ruszyć po ten kadr ???? I ogólnie wyjazd należy uznać za udany. W sumie śmiechu mieliśmy po pachy. I powstał materiał na opowieści przy ognisku ????

No dobrze, jak więc wygląda ostateczne zdjęcie? Proszę bardzo:

Czysty, obrobiony kadr z przeszczepem od Krzyśka – dzięki serdeczne! Jak na taką sztukaterię, jestem zadowolony w 99%. A jak Wam się podoba? ????

Finalna praca
Komentarze


Najnowsze wpisy